W życiu każdego dziecka nadchodzi taki moment, kiedy zaczyna kolekcjonować jakąś rzecz. Największą popularnością cieszyły się od zawsze znaczki, naklejki, etykiety, karteczki, figurki czy kapsle z butelek. Każdy rodzic z dumną patrzył na swoją pociechę, która rozwijała nowe zainteresowania i pasje. Obecnie sprawa trochę bardziej się skomplikowała. Dzieciom niczego nie brakuje, ze wszystkich stron zalewane są zabawkami i innymi gadżetami, a piękne hobby, jakim kiedyś było kolekcjonowanie, staje się często manią “zbieractwa” albo po prostu nieładem i zwykłą chęcią posiadania bez większego sensu i celu. Wielu z nas po latach wcale nie wyrasta z tego nawyku. Potrafimy zbierać i gromadzić w domu prawie wszystko, co wpadnie nam z ręce, wychodząc z założenia, że coś może się jeszcze kiedyś przydać. Najczęściej jednak większość przedmiotów ląduje w szafie i po jakimś czasie zapominamy, że w ogóle staliśmy się ich posiadaczami.
Pieniek, bohater ilustrowanej książki Åshild Kanstad Johnsen to zbieracz doskonały. W każdy wtorek wychodzi na spacer i zbiera dosłownie wszystko, co wpadnie mu w ręce. Z dokładnością sortuje, znakuje i umieszcza przedmioty w specjalnych zielonych pudełkach, które stawia na dużych regałach. Pewnego dnia okazuje się, że wszystkie pudła i szuflady są przepełnione i nie da się już nic do nich wcisnąć. Po telefonicznej konsultacji z babcią, która zawsze służy doskonałą radą, Pieniek postanawia otworzyć muzeum i pokazać wszystkim mieszkańcom miasteczka swoje zgromadzone skarby.








