Kilka dni temu ze smutkiem zdałam sobie sprawę, że prawdopodobieństwo zdobycia egzemplarza książki “Pluk z wieżyczki” jest równe zeru. Nakład wyczerpany, na serwisach aukcyjnych zaporowe ceny, na półkach w księgarniach w całym mieście nie ostał się żaden egzemplarz. Sytuacja ta sprawiła, że zaczęłam się częściej zastanawiać nad losem książek i tym, jak szybko znikają. Zrobiłam sobie listę tytułów (na razie znalazło się na niej tylko kilka pozycji), których już nigdzie nie ma, a koniecznością jest ich zdobycie i przeczytanie (każda forma wchodzi w grę: kupno, wypożyczenie, wymiana, licytacja, darowizna :-)). Na pierwszym miejscu znalazł się właśnie przytoczony wyżej “Pluk z wieżyczki”, napisany przez Annie M.G. Schmidt, którą polscy czytelnicy znają już z serii książek o “Julku i Julce” (zresztą też coraz trudniej do zdobycia) oraz przepięknie zilustrowany przez Fiep Westendorp – holenderską artystkę, która największą popularność zdobyła właśnie dzięki wieloletniej współpracy ze Schmidt.
Książka “Pluk z wieżyczki” po raz pierwszy została opublikowana w 1971 roku i do dzisiaj uważana jest w Holandii za jedną z najpopularniejszych holenderskich książek dla dzieci. W 2008 roku książka doczekała się polskiego wydania za sprawą wydawnictwa Hokus-Pokus, które nie goni za trendami, tylko stawia na wartościowe i oryginalne pozycje. W lipcu 2014 roku trafiła w końcu w moje ręce. Zanim przeszłam do czytania, najpierw nacieszyłam oczy pięknymi ilustracjami. Już sama wyklejka książki zachwyca prostotą i pięknem. Kolorowych ilustracji można znaleźć w środku naprawdę dużo, i to nie jakiś małych, wciśniętych w róg strony obrazków, ale dużych i barwnych, zajmujących często całą stronę.