W jednym z wywiadów Klaas Verplancke, jeden z najbardziej znanych ilustratorów flamandzkich, autor książek dla dzieci i dorosłych, powiedział, że od czasu swojego debiutu w 1996 roku nauczył się, że historie potrzebują czasu, by dojrzeć. Pierwsze myśli o “Musie jabłkowym” przyszły mu do głowy dziesięć lat wcześniej, zanim opowieść ta ujrzała światło dzienne. Zawsze fascynowały go dzieci: silne i zarazem wrażliwe istoty, chętne do odkrywania, doświadczania, rzucania się w nieznane, wiedząc, że na końcu każdej przygody czekają na nich otwarte ramiona, w których znaleźć mogą odpoczynek, bezpieczeństwo, opiekę i komfort. Tego właśnie dzieci oczekują od dorosłych, rodziców i nauczycieli. Autor chciał uchwycić ten dualizm w opowieści i rozpoczął prace nad książką, w której samotność łączy się z poczuciem bezpieczeństwa.
W “Musie jabłkowym”, najgłośniejszej książce Klaasa Verplancke, przetłumaczonej do tej pory na czternaście języków, spotykamy wyjątkowego tatę, który ma gładkie policzki i mocne mięśnie, a jego palce smakują musem jabłkowym. Nie dajcie się nabrać na przyjemny tytuł książki, bo opowieść ta jest w równej mierze słodka co gorzka. Janek stawia swojego tatę na piedestale, dopóki nie uświadamia sobie, że ma on również gorsze dni i nie zawsze jest dobrodusznym bohaterem. Kiedy ręce ojca robią się zimne i zaczynają ciskać błyskawice, a na brodzie zaczyna wyrastać mu kaktus, chłopiec postanawia poszukać nowego taty, choćby wiązało się to z niebezpieczną wyprawą do ciemnego lasu. Tam czekają na niego mroczne rzeczy, a drzewa wyśpiewują straszne piosenki o tym, że nie odrobił lekcji ani nie posprzątał butów. Na szczęście po zapachu musu jabłkowego Janek może znaleźć drogę powrotną do prawdziwego taty, który przestaje grzmieć, a jego ręce znów są ciepłe i delikatne. Staje się on na powrót prawdziwym bohaterem dla wystraszonego chłopca, który nie potrafi kontrolować swojej wyobraźni.